niedziela, 13 lipca 2014

1. I’ll be here for you in the darkest of your days.

Z samego rana postanowiłam iść do Lynchów. Głównie po to, by pomęczyć Rydel. W ramach realizacji owego postanowienia ubrałam krótką, niebieską sukienkę i bez butów wybiegłam na ulicę. Droga i tak zawsze jest rozgrzana, a ich dom stoi naprzeciwko mojego. Mam świetny widok na śpiącego... Anyways.
Do moich nozdrzy wdarł się zapach przegniłego mięsa. Odruchowo zaczęłam kasłać. Zazwyczaj nie jest tego typu rzeczy, a tym bardziej... śmierdzących?
Spojrzałam w prawo. Uważnie obserwowała mnie pewna dziewczyna o niebieskich, świecących oczach. Miała na sobie podartą bluzkę i jeansy w równie koszmarnym stanie. Ruszyła w moją stronę, utykając na lewą nogę. Wydawała przy tym dziwne dźwięki. Jak to na mnie przystało, ze strachu niemal wyrwałam drzwi sąsiadów. Po kilkunastu sekundach ktoś otworzył i swobodnie opadłam w jego ramiona. Ramiona Rikera. Nie żywiłam do niego szczególnej sympatii, ale nawet nieświadomie dawał mi poczucie bezpieczeństwa.
- Widziałeś to? - pisnęłam, wbijając paznokcie w łopatki chłopaka.
Po krótkiej chwili poczułam, jak krew spływa po moich palcach. Rike zasyczał z bólu, ale mnie nie odepchnął.
Ta wstrętna kreatura zbliżała się do drzwi, co nie umknęło uwadze chłopaka. Zostałam wypchnięta na podwórko. Byłam przerażona.
- Riker! - wrzasnęłam, dając upust emocjom w postaci strużki łez.
- Nigdy bym cię nie zostawił - usłyszałam jego ciepły głos.
Nie wiem, co było dalej. Wszystko działo się tak szybko... Wtuliłam głowę w jego szyję.

~*~

Zanim zombie doszedł do drzwi, zdążyłam się obudzić. Maddie stała z nożem przy oknie, wykrzykując "Za Spartę!". Miała na sobie czarną koszulkę Rocky'ego, która sięgała jej do kolan. Spojrzałam na uchachanego blondyna. W końcu moja mała siostrzyczka postanowiła ruszyć do boju. W tym celu z impetem wpadła w okno.
- Tak. Jest Apokalipsa zombie, ale wszyscy zostawiają otwarte okna - odparłam sarkastycznie.
Uwaga bezmózgiego czegoś przyciągnięta, cel Madeline osiągnięty. Fajnie.
- Rzuć tym nożem, co? - zasugerował Ross wyciągając opakowanie płatek z szafki. Naprawdę?!
- Fuu! W życiu! - pisnęła. 
- Wielkie rzeczy - przewrócił oczami.
Trzynastolatek wyrwał jej narzędzie z ręki i w kilka sekund pozbył się swojego starego sąsiada. Bo teraz to już raczej nie sąsiad. Sąsiedzi się nawzajem nie zjadają. Tak myślę.
- Nie ogarniam nic. Wytłumaczy mi to ktoś?! - wrzasnęłam, wymachując ręką. Rike zarobił w pysk.
- Uspokój się. Prawdopodobnie za kilka godzin zginiemy. Zadowolona? - czyżby młody miał okres?
- Za dużo się dzieje. Idę spać - oznajmiłam podnosząc tyłek z podłogi. Odruchowo pociągnęłam mojego wybawcę za nadgarstek.
- Czego ty chcesz? - wytrzeszczył oczy - Au?!
- Niczego. Spadaj, pacanie - burknęłam.

_____
Rozdział pisany przeze mnie, druga część z pomysłami Maddie. Mamy nadzieję, że się spodoba <3

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

2 komentarze:

  1. fajny rozdział ♥ zgłoście bloga ---> http://divine-stories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu taki krótki?
    Piszesz świetnie <3 Już nie mogę doczekać się następnych rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń